wtorek, 31 grudnia 2013

Sylwestrowo i makaronikowo - macarons z kremem porzeczkowym

Stary rok zegnam makaronikami.....jest to dla mnie pewien symbol powodzen kulinarnych mijajacego dzisiaj roku, w sumie jeden z  dwoch- czyli pieczenia chleba na wlasnym zakwasie i nabrania umiejetnosci do pieczenia makaronikow...

Jeszcze musze je sobie dopracowac, ale juz wiem, o co chodzi i w trakcie pracy widze, jakie bledy jeszcze popelniam i wiem, jak je naprawiac...


Jaki byl miniony rok??????
Byl dobry, wiadomo, ze byly wzloty i upadki, byly problemy i sprawy do zalatwienia, ale nie moge narzekac...
Nie tak dawno moja dorastajaca corka zadala mi pytanie...."kiedy bylas ostatnio tak naprawde szczesliwa??" po krotkim namysle powiedzialam jej, ze w zasadzie caly czas jestem szczesliwa....Nie mogla od razu zalapac i jeszcze dwukrotnie zadala mi te pytanie z naciskiem na "ale tak  NAPRAWDE!!!???"...
Na to jej odpowiedzialam, ze tak jest...jestem caly czas szczesliwa, bo: ....jestesmy zdrowe...mamy milutkie mieszkanko, w ktorym sie dobrze czujemy, mam prace, ktora moze mnie nie uczyni bogata, ale daje satysfakcje i radosc, ona sie w miare dobrze uczy i ma plany na przyszlosc, a moje prywatne zycie tez jest udane, wiec wlasnie.....jestem po prostu szczesliwa :)

Wam rowniez zycze szczescia- takiego codziennego, no i zdrowia i odrobiny pozytywnego myslenia, a cala reszty gdzies tam z tym wszystkim juz przyjdzie :)

Gosia ze Smakow Alzacji zaprosila chetnych do wspolnego pieczenia porzeczkowych makaronikow, moj wybor padl od razu na makaroniki z kremem na bazie bialej czekolady i czerwonej porzeczki.
Dziekuje Gosiu za pomysl i wspone pieczenie i sorry, ze spoznilam sie z publikacja, nastepnym razem sie poprawie.

TUTAJ znajdziecie szczegolowy przepis na robienie makaronikow- do farbowania uzylam szczypty czerwonego barwnika w proszku.

Skladniki na krem:
  • 50 g bialej czekolady
  • 2 lyzki galaretki z czerwonej porzeczki
  • 1/2 lyzeczki soku cytrynowego
  • 1 lyzka creme double
Czekolade rozpuscic w wodnej kapieli, dodac galaretke, wymieszac rozga, dodac creme double i sok z cytryny, wymieszac, schlodzic dobrze i przekladac wystudzone makaroniki.




niedziela, 22 grudnia 2013

Swiateczne zyczenia i macarons po raz kolejny



Przygotowania swiateczne w toku, jak zapewne w wielu domach, ale fakt, ze wyjezdzamy do Polski na swieta troche mi odjal pracy, bo wiele wigilijno-swiatecznych smakolykow przyrzadzaja moja Mama z Siostra, ja sie podjelam pieczenia makowcow, ciasta serowo-makowego, wypiekania chlebow i przyrzadzenia czesci sledzi oraz zrobienia uszek i zakwasu buraczanego.
Jutro rano pakujemy wszystko i wyruszamy w kilkugodzinna podroz w Karkonosze, troche szkoda, ze i tam raczej sniegu nie bedzie w swieta, ale coz....

W tym roku nie pieklam zadnych piernikow ani pierniczkow, przede wszystkim chyba dlatego, ze jestem potem jedyna, ktora to wszystko zjada, a dekorowania pierniczkow niecierpie po prostu, wiec oddalam sie z przyjemnoscia cwiczeniu w wypiekaniu macarons, ktore prawie, prawie juz sa idealne, jeszcze jedna mala poprawka z piekarnikiem i bedzie juz po prostu perfekcyjnie. Tak , ze zamiast pierniczkow  te male francuskie ciasteczka na naszym stole beda zajmowaly miejsce obok tradycyjnej makowej strucli.

Tym razem przyrzadzilam zielone i liliowe macarons z kremami na bazie mascarpone.
Do farbowania uzylam barwnikow spozywczych w proszku.

Przepis i sposob wykonania macarons znajdziecie tutaj- Macarons....po raz kolejny i swiatecznie





Krem limonkowy:

  • 60 g mascarpone
  • skorka starta z 1-1,5 limetki (niewoskowanej)
  • sok z 1 limetki
  • 2-3 krople syropu mietowego
  • 1 lyzka miodu
  • malutka szczypta barwnika zielonego
wszystkie skladniki wymieszac, schlodzic w lodowce i przekladac upieczone i wystudzone macarons.



Krem jagodowy:
  • 60 g mascarpone
  • 20 g stopionej bialej czekolady
  • 100 g rozmrozonych i odsaczonych jagod
  • 1 lyzeczka soku z cytryny
wszystkie skladniki wymieszac, schlodzic i przelozyc macarons.



Zycze raz jeszcze wszystkim zdrowych i spokojnych Swiat Bozego Narodzenia :)



czwartek, 12 grudnia 2013

Macarons....po raz kolejny i swiatecznie



Po raz chyba czwarty czy juz szosty???

Niewazne....wazne jest, ze w koncu chyba wyszly, tzn. nie chyba, bo wyszly, co widac na fotach ponizej, ale jeszcze musze sie uszczypnac, czyli szybko upiec nastepne, zeby sprawdzic, czy to nie byl szczesliwy traf, czy moze w koncu udalo mi sie technike i swoj piekarnik na tyle ujarzmic, ze bede mogla rzec......"ach macarons??...latwizna... ;) "
.....nie, nie....tak nie powiem, bo macarons to wyzwanie....mam  i pewnie bede miec szacun dla nich...



Uparta jestem i nie daje za wygrana jesli mi cos nie wychodzi w kuchni, tym bardziej , ze juz wyszlo na warsztatach pieczenia francuskich slodkosci, o czym Wam juz zdalam dokladna relacje (klik)

I przedtem i potem byly proby robienia ich i teraz....teraz....stosujac sie z calkowitym spokojem do tego, co bylo na warszatatach i na podstawie ksiazki Annie Rigg "Feine Macarons" zabralam sie po raz kolejny do nich..
OMG!!!! to brzmi prawie, jak przygotowanie do jakiegos rytualnego swieta....

No, dobrze....stosujac sie do tego wszystkiego wzielam sie za odwazanie i odmierzanie skladnikow zaopatrzona dodatkowo w termometr do piekarnika.


Skladniki na ok. 24-28 macarons:

  • 90 g bialka (odstanego jakies 2 doby) w temp. pokojowej
  • 80 g cukru pudru do bialek
  • 90 g mielonych migdalow
  • 145 g cukru pudru do migdalow
Ponadto:
  • czerwony barwnik (w proszku najlepiej)
  • szczypta przyprawy piernikowej
  • szczypta gorzkiego kakao
  • 130 g mascarpone
  • 1-2 lyzki suszonej zurawiny
  • skorka starta z niewoskowanej pomaranczy
  • 1 lyzeczka wody z kwiatow pomaranczy
  • 1 duza lyzka krowkowej masy (mialam gotowy produkt z Polski)
  • 1/2 lyzki kandyzowanego i drobno posiekanego imbiru
  • 1/2 lyzeczki cynamonu mielonego
Bialka ubic bardzo dobrze mikserem na niskich obrotach, dodawac po lyzce przesiany cukier puder (te 80g przeznaczone do bialek) caly czas ubijajac na niskich obrotach (1).
Przesiac dokladnie migdaly z cukrem pudrem (145g) , jesli zostana migdaly na sicie, to je zmielic i raz jeszcze te reszte przesiac.
Delikatnie wymieszac z bezowa masa. Calosc nie moze byc zbyt plynna, co mi sie poprzednim razem przydarzylo, gdy ubijalam na zbyt duzych obrotach- tego juz w ogole nie dokumentowalam, bo po prostu na blasze sie rozlalo i zlalo w jedno.....

Podzielilam powstala mase na dwie miseczki, do jednej z nich dodalam tylko czerwony barwnik spozywczy w proszku - z barwnikami w plynie nalezy uwazac, moze to byc naprawde tylko 1-2 krople, inaczej masa bedzie zbyt plynna i nie uda sie uformowac na blasze.

Do drugiej miseczki dodalam przyprawe piernikowa i delikatnie wymieszalam.

Obie masy przelozylam lyzka do woreczkow, w ktorych odcielam rozek na tyle, zeby powstal otwor max. 1 cm srednicy- woreczki sa alternatywa do rekawa cukierniczego.

Na blache wylozona papierem do pieczenia wyciskalam okragle ciastka o srednicy ok.4-5 cm. Odstawilam blachy na ok. 60 minut w temp. pokojowej, zeby obeschly. Po tym czasie delikatnie dotykajac powierzchni bezy powinna byc sucha, jesli sie jeszcze klei, to pozostawic na dluzej.


Piekarnik....jako, ze na warsztatach pieklismy przy 150° 15-20 minut, a w ksiazce mam podane przy 170° 10 minut, to wyposrodkowalam i pieklam przy 160° 15 minut. Piekarnik musi byc nagrzany zanim wstawimy blache.
W tym czasie w piekarniku powinna nam powstac slynna "koronka", ktora charakteryzuje macarons.
Wyjac blache, dac ostygnac 5 minut i po tym czasie powinny nam dac sie odkleic z papieru.

Piekarnik odgrywa olbrzymia role w pieczeniu makaronikow, polecam termometr, bo kazdy piekarnik jest inny i nawet te super maja swoje wahania temperatur i moga wyjsc makaroniki albo za mokre (nie beda odchodzily od papieru) albo za suche (w zbyt wysokiej temp. popeka nam powierzchnia przy pieczeniu).

Na mase zurawinowo-pomaranczowa wymieszac polowe mascarpone z drobno posiekanyma zurawina, skorka i woda pomaranczowa.

Na druga mase  wymieszac pozostala czesc mascarpone z krowkowa masa, imbirem i cynamonem.


Schlodzic obie masy w lodowce.

Macarons delikatnie smarowac stosownymi nadzieniami i skladac.
W puszce mozna je przechowywac do tygodnia.






piątek, 6 grudnia 2013

Kukurydziany chleb na drozdzowym zaczynie poolish

Amber ponownie zaprosila do wspolnego pieczenia (klik) .
Tym razem jest to chleb na drozdzach z dodatkiem maki kukurydzianej na wczesniej zrobionym poolish, czyli zaczynie.
Odkad mam zakwas, to moja fascynacja nim nie znika, wiec od wiosny nie pieklam juz nic na drozdzach, tzn. jesli o pieczywo chodzi, bo drozdze bardzo lubie i czesto siegam po nie piekac ciasta, ale chleby pieke w zasadzie juz tylko na zakwasie, lubie ich aromat, kwaskowosc i dlugosc przechowywania, mimo, ze dlugo nigdy nie leza.
Ten mnie zainteresowal, bo jako takiego nie znam kukurydzianego chlebka, wiec wybralam sie do mojego ulubionego sklepu bio po stosowna make i z zaciekawieniem zabralam sie do pieczenia....tym bardziej, ze to od samego Mistrza Hamelmana.....




Skladniki na poolish:

  • 125 g maki pszennej 550
  • 125 g wody
  • 1 g swiezych drozdzy (wg rady Margot) lub 1/4 lyzeczki drozdzy suchych
Drozdze rozetrzec z woda i wymieszac z maka, odstawic pod przykryciem na 12-16 godzin w temperaturze pokojowej.

Ciasto wlasciwe:
  • 250 g zaczynu zrobionego dzien wczesniej z powyzszych skladnikow)
  • 250 g maki pszennej 550
  • 125 g maki kukurydzianej
  • 1 lyzeczka soli
  • 6 g swiezych drozdzy (wg rady Margot) lub plaska lyzeczka drozdzy instant
  • 190 g wody
  • 1,5 lyzki oleju
Drozdze rozetrzec w wodzie, dodac make kukurydziana, rozmieszac i odstawic na 15-20 minut, zeby napeczniala lekko, co ulatwi dalsze wyrabianie.
Dodac pozostale skladniki i mikserem na niskich obrotach wyrabiac ciasto przez 3 minuty.
Jesli ciasto bedzie za luzne dosypac troszke maki, jesli zbyt zbite, to dolac ciut wody.
Ciasto powinno byc miekkie i elastyczne, latwo odchodzic od scianek miski.

Odstawic w misce w cieple miejsce na 1,5 godziny, przerywajac rosniecie po ok. 45 minutach, zeby wyjac, lekko odgazowac ciasto i ponownie uformowac kule i odstawic do dalszego wyrastania.

Nastepnie wyjac ciasto z miski, odgazowac ponownie, uformowac z grubsza w owalny lub okragly bochenek, dac odpoczac 10-20 minut na blacie i doformowujac ulozyc bochenek w koszyku wysypanym maka lub misce wylozonej scierka i posypanej maka.Odstawic do ponownego wyrastanie na 1,5 godziny w temperaturze ok.24°-powinien podwoic swoja objetosc.

Przed koncem wyrastania nagrzac piekarnik do 240°, chleb wyrzucic szybkim ruchem  na nagrzana blache lub kamien do pieczenia, naciac i wstawic do piekarnika, spryskac scianki piekarnika woda lub pol szklanki wody w zaroodpornym naczyniu wstawic na dno piekarnika.
Piec ok. 40 minut, a gdy zacznie sie rumienic-otworzyc drzwiczki piekarnika wypuszczajac nadmiar pary.

*** Chlebek wyszedl mi bardzo aromatyczny i zolciutki, jednak wg mnie moj ma za male dziurki, gdzie wina lezy??? chyba w zbyt malo energicznym odgazowywaniu.....czy jak myslicie??? za wszelkie uwagi bede wdzieczna :)


piątek, 29 listopada 2013

Kalafiorowe curry

Za szybko....zdecydowanie za szybko leci czas, juz pojutrze zaczynamy adwent, przepiekny okres oczekiwania i przygotowan do Swiat Bozego Narodzenia. Ale chcialabym jeszcze ze dwa tygodnie miec, zeby sie przygotowac w spokoju do tego okresu przygotowan ;) Doba zdecydowanie za krotka jest, tez tak macie????

Mysle, ze nie bedzie u mnie zbyt wielu potraw swiatecznych, bo po kilku latach jade z corka znow do Polski, zeby spedzic swieta z Mama, siostra i jej Chlopakami :) Ciesze sie, nawet bardzo....
Postaram sie zaprezentowac jakies slodkosci swiateczne, ktorych oczywiscie nie brak w adwentowym okresie tradacyjnego pieczenia ciasteczek w Niemczech :)

Ale dzis jeszcze polece Wam ostatnio czesto goszczace na naszym stole przepyszne curry kalafiorowe, ktore wypatrzylam u  Asi z Kwestii Smaku :)
Curry jest po prostu boskie i jak nie przepadam szczerze mowiac za kalafiorem, tak te potrawe jem z rozkosza .



Skladniki na 4 porcje:



  • 400 g piersi z kurczaka
  • sos sojowy
  • jeden nieduzy kalafior
  • 2-4 zabki czosnku
  • puszka mleka kokosowego
  • 1 straczek chili (mozna zastapic sproszkowanym- 1/3- 1/2 lyzeczki- w zaleznosci do upodoban)
  • 20-25 g swiezego imbiru
  • 1 lyzka curry (moze byc tajlandzkie ostre lub lagodniejsze indyjskie)
  • sol, pieprz
  • swieze listki bazylii (najlepiej jakby byla tajlandzka bazylia- ma ciut inny smak od normalnej)
  • olej do smazenia (pol na pol rzepakowy z arachidowym)

Piersi z kurczaka umyc, osuszyc, pokroic w duza kostke, zamarynowac w 2-3 zabkach czosku przecisnietego przez praske i sosie sojowym i swiezo mielonym pieprzu.Marynowac kilka godzin najlepiej.
W czasie, gdy mieso sie bedzie marynowac przygotowac nalezy kalafiora. 
Nalezy go umyc i podziekic na male rozyczki.
Na patelni rozgrzac olej, wrzucic zamarynowane mieso, obsmazyc ostro chwile tak zeby z kazdej strony sie zrumienilo, wyjac na talerz, wlac do patelni mleko kokosowe, wrzucic rozyczki kalafiora, starty imbir, curry, posiekane chili**, doprawic sola i pieprzem i gotowac prawie do miekkosci, pod koniec gotowania dodac wczesniej usmazone mieso, chwile razem jeszcze poddusic, raz jeszcze ewentualnie doprawic i podawac z osobno ugotowanym ryzem (basmati lub jasminowy) i listkami bazylii.

** chili na poczatku mozna ostrozniej dozowac ze wzgledu na curry, pod koniec mozna ponownie ewentualnie dorzucic.




wtorek, 12 listopada 2013

Mini tarty z karmelizowana cebula, gruszka, serem

Te smakowite i atrakcyjnie-mysle wygladajace mini-tarty robilam juz jakis czas temu, w tym tygodniu bede je ponownie robic na pewne spotkanie i moge je wlasnie polecic na kolacyjke z przyjaciolmi czy rodzina :)


Czesto mam w zapasie rolke ciasta francuskiego w lodowce, bo jest bardzo praktyczne i blyskawicznie mozna za jego pomoca wyczarowac przystawke, danie glowne lub deser...





Skladniki na 4 osoby:


  • 200 g francuskiego ciasta
  • 2-3 czerwone cebule
  • 2-3 lyzki oleju
  • 1 lyzeczka cukru
  • 2 dosc twarde gruszki
  • 1 lyzka masla
  • 1 lyzka soku z cytryny
  • garsc wloskich orzechow
  • 80 g sera Gorgonzola
  • 1 lyzeczka posiekanego swiezego rozmarynu
  • sol, pieprz
Ciasto francuskie wyjac z lodowki na 20 minut przed planowanym pieczeniem, pokroic na kwadraty lub tez wyciac kolka jesli chcemy miec mini tarty okragle, poukladac na blasze wylozonej paierem do pieczenia.

Cebule obrac, pokroic w polkrazki, smazyc na oleju ok. 10 minut, pod koniec dodac cukier i przyprawic sola i pieprzem.
Porozkladac lyzka na przygotowanych kawalkach ciasta zostawiajac dookola ok. 1 cm grubosci wolny brzeg.
Piec w uprzednio nagrzanym do 190° piekarniku ok. 15 minut az sie zezloci ciasto.

W miedzyczasie przygotowac gruszki. W tym celu nalezy je umyc, osuszyc, podzielic na cwiartki, usunac gniazdka nasienne i pokroic je 1-2 razy wzdluz, podsmazyc na zloto na masle, zdjac z palnika, pokropic sokiem z cytryny.

Poukladac kawalki gruszek na podpieczonych tartach, posypac posiekanym rozmarynem, kawaleczkami sera i posiekanymi orzechami i wlozyc je jeszcze na 5 minut do piekarnika (nie musi juz byc wlaczony, wystarczy reszta ciepla), zeby sie ser zaczal lekko rozpuszczac.
Podawac je zaraz po wyjeciu z pieca, choc na zimno smakuja rowniez swietnie.


Smacznego!

Zrodlo: Czasopismo "Mit Liebe"

Propozycje te dolaczam do Orzechowego Tygodnia, ktory prowadzi Atina :)


poniedziałek, 4 listopada 2013

Chleb na zakwasie z karmelizowanym porem i pestkami

Kiedy wpadlo mi w oko zaproszenie Amber do wspolnego pazdziernikowego pieczenia chetnie do niego dolaczylam.
Jej wybor padla na chleb z karmelizowanym porem i pestkami dyni i slonecznika, ktory znalazla u Moniki na blogu (klik)


U mnie powstala od poczatku podstawowa trudnosc, a raczej innosc tego wypieku, bo jako, ze nie dysponuje pszennym zakwasem, tylko zytnim, wiec na takim powstal moj chleb i w zwiazku z tym zakwasem zmienilam rodzaje maki dodanych do pieczywa, czego efektem jest, ze chleb jest dosc ciezki i zdecydowanie kwaskowy, ale na pewno nie mniej smaczny niz jego orginalny, bardziej pulchny i lzejszy odpowiednik.

Przepis podaje juz ze swoimi zmianami.




Skladniki na 2 okragle bochenki:

na 12 godzin wczesniej przygotowac zaczyn:

  • 2 lyzki zakwasu  (u mnie zytniego)
  • 1,5 szklanki maki (u mnie orkiszowej)
  • 3/4 szklanki wody
Do zakwasu nalezy wlac wode, rozmieszac je razem i dodac make i dokladnie wymieszac, zeby powstala jednolita pasta. Owinac naczynie spozywcza folia i odstawic w cieple miejsce na minimum 8 godzin.

Ciasto wlasciwe:
  • caly zaczyn (minus 2 lyzki)
  • 2 szklanki wody
  • 400 g maki pszennej razowej
  • 400 g maki zwyklej orkiszowej
  • 400 g maki zytniej sitkowej
  • 1,5 lyzki soli
  • 2 duze pory
  • 2-3 lyzki oliwy
  • 2 lyzki miodu
  • 2 lyzki octu balsamicznego
  • 200 g pestek slonecznika
  • 100 g pestek dyni
  • 2 lyzki masla
Do miski wlac wode, dodac zaczyn zostawiajac 2 lyzki jako zaczatek nowego chleba.
Zaczyn wymieszac z woda, wsypac make, lekko reka wymieszac, ale nie wyrabiac. Przykryc sciereczka i odstawic na 30 minut.

W tym czasie przygotowac dodatki.
Por umyc i pokroic w cienkie plasterki, wrzucic na rozgrzana oliwe i smazyc do momentu az zmieknie. Dodac miod i ocet balsamiczny, wymieszac i kiedy plyny odparuja,a por pokryje sie ciemna glazurka, sciagnac z ognia i wystudzic.
Na tej samej patelni podgrzac maslo, wsypac pestki i usmazyc je na zloto, nastepnie wystudzic i polaczyc z porem.

Do ciasta dodac sol i przygotowane wczesniej wystudzone dodatki, wyrobic ciasto na poczatku mikserem, nastepnie wyjac je na opruszony maka blat i wyrabiac do momentu, gdy bedzie elastyczne i bedzie ladnie odchodzilo od blatu.
Wyrobione ciasto umiescic w naoliwionej misce i odstawic do fermentacji na 2 godziny w cieple miejsce, w miedzyczasie nalezy je dwukrotnie w odstepach 45 minutowych wyjac na lekko podsypany maka blat, rozciagnac je, zlozyc na trzy, nastepnie jeszcze raz na trzy.
Przefermentowane ciasto podzielic na dwie lub trzy czesci, uformowac z nich kule i pozostawic na 20 minut.
Po tym czasie uformowac je w okragle lub podluzne bochenki, umiescic je w wysypanych maka koszykach do wyrastania i pozostawic do wyrosniecia na kilka godzin w tepmeraturze pokojowej (moje zytnie wyrastaly sobie przez cala noc na kuchennym blacie z dala od kaloryferow).

Wyrosniete chleby "wyrzucic" na blache, naciac i piec w naparowanym piekarniku nagrzanym do 230° przez ok. 25 minut, nastepnie zmniejszyc temperature do 200° i piec nastepne 15-20 minut. 
Wyjac i studzic na kratce, dopiero po wystudzeniu  kroic.



Smacznego!

czwartek, 31 października 2013

Tarta z dyniowym kremem i jablkami

No i na zakonczenie Dyniowego Festiwalu u Bei bedzie znow na slodko :)



Na pewno nie jest to moje ostatnie zdanie w temacie dyni, bo lubie je i bardzo czesto jadamy, tak, ze zapraszam na kolejne propozycje przez cala jesien i zime :).

Jak wspominalam w ostatnim poscie- dynie uzywam przewaznie do wytrawnych dan, ale czasem i cos slodkiego skusi ze stron czasopism czy ksiazek, tak, jak ostatnio, gdy przyrzadzalam Germknödel (klik) , czy odwracane ciasto dyniowe z zurawina- notabene pyszne jest (klik) i (klik) lub proste dyniowe racuszki (klik)

Tym razem wpadla mi w oko tarta z dyniowym kremem i kwaskowymi jablkami






Skladniki na forme o sr. 26 cm (ja robilam ja w swojej nowej prostokatnej, ale zostalo mi kremu, wiec polecam te okragla lub troche zmniejszyc proporcje do takiej prostokatnej)

  • 125 g masla o temp. pokojowej
  • 100 g cukru pudru
  • szczypta soli
  • 1 jajko
  • 250 g maki pszennej
  • suchy groch lub fasola uzyta do podpieczenia ciasta
skladniki ciasta zagniesc, uformowac kule, ktora nalezy owinac folia spozywcza i wlozyc na 2 godziny do lodowki.

W tym czasie przygotowac dyniowy krem.
  • 350 g dyni Hokkaido (umyta i wypestkowana)
  • 30 g swiezego imbiru
  • 3 lyzki miodu
  • 200 ml slodkiej smietanki
  • szczypta soli
  • szczypta galki muszkatolowej
  • szczypta cynamonu
  • 3 lyzki soku z cytryny
  • 2 jajka
  • 2 lyzki maki pszennej
Imbir obrac, pokroic na kawalki, podgrzac razem z miodem w garnuszku, dodac nastepnie pokrojona ma male kawalki dynie i wlac smietanke, gotowac na malym ogniu ok. 15 minut az dynia miekka bedzie, dokladnie zmiksowac blenderem, doprawic cytryna, cynamonem, galka i sola, ostudzic.
Do zimnego kremu dodac make i cale jajka, dobrze wymieszac rozga lub mikserem, zeby nie bylo grudek.

Ponadto potrzebujemy:
  • 3-4 kwasne jablka
  • 3-5 lyzek soku z cytryny
  • 3 lyzki konfitury morelowej
  • 2-3 lyzki platkow orzechowych lub migdalowych
Jablka obrac, wykroic gniazda nasienne, pokroic na czastki lub plastry, zalac sokiem cytrynowym, zeby nie ciemnialy i odstawic.

Ciasto wyjac z lodowki, rozwalkowac i wylozyc nim natluszczona forme, przykryc papierem do pieczenia i wysypac na to groch lub fasole i podpiec ok. 20 minut w temp. 180°, nastepnie wyjac, lekko ostudzic, usunac fasole czy groch i na to wylac dyniowy krem.
Poukladac czastki jablek lekko je wciskajac w krem. Posypac platkami orzechow lub migdalow i piec 50 minut w temperaturze 170- 180°.
Wyjac ciasto, rozgrzac w malym garnuszku konfiture z odrobina wody, przetrzec ja przez sitko i od razu posmarowac cala powierzchnie ciasta, wystudzic.
Mozna podawac opruszone cukrem pudrem lub z dodatkiem bitej smietany.




Zrodlo: Essen und Trinken 

poniedziałek, 28 października 2013

Pampuchy (Germknödel) dyniowe z owocami

W sumie niewiele dyni przerabiam deserowo, raczej pozostaje w wytrawnym przedziale, ale ostatnio natknelam sie na bardzo ciekawy przepis w sklepowym czasopismie (co dwa miesiace wychodzi bezplatna gazetka z wieloma ciekawymi artykulami i rownie ciekawymi przepisami , z ktorych dosc czesto korzystam).
Tym razem sa to Germknödel, czyli drozdzowe pampuchy z wykorzystaniem tartej dyni,  smaczny deser na jesienne popoludnie :)




Skladniki na 4 porcje:

  • 200 g dyni Hokkaido
  • 80 g masla
  • 20 g swiezych drozdzy
  • 350 g maki pszennej (ja uzylam orkiszowej i musialam dosypac jeszcze ok. 50 g, bo ciasto za luzne bylo)
  • 100 g cukru + 1 lyzka dodatkowo
  • 100 ml letniego mleka
  • 1 jajko
  • 100 g jezyn lub malin
  • 3 lyzki maku- zmielic
  • 1 lyzeczka cynamonu
  • 100 ml sosu waniliowego
Dynie umyc i zetrzec na tarce, odlozyc 2 lyzki do dekoracji.
Drozdze pokruszyc do miski, wymieszac z 30 g stopionego i ostudzonego masla, maka, cukrem, starta dynia, mlekiem i calym jajkiem. Wyrobic to na gladkie ciasto, odstawic w cieple miejsce na godzine.
Nastepnie podzielic ciasto na cztery czesci**, z kazdej zrobic kule z wglebieniem, w ktorego srodek wlozyc po 2-3 owoce, bardzo dobrze "zamknac" ( inaczej nam sie knedel przy gotowaniu otworzy)  i wilgotnymi dlonmi uformowac knedle.
Wkladac je delikatnie do wrzacej, osolonej wody, gotowac je lekko przykryte ok.15 minut na bardzo malym ogniu-jak bedzie za duzy, to sie pampuchy porozpadaja.
Reszte masla podgrzac, dodac zmielony mak i 2 lyzki startej dyni, chwile razem podsmazac, nastepnie dodac cukier i cynamon.
Pampuchy wyjac na talerz cedzakowa lyzka, podawac z maslem makowo-dyniowym, reszta owocow i sosem waniliowym.

** ja zrobilam wiecej tych kul, bo jakbym podzielila na cztery, to bylyby ogromne, ale to kwestia gustu oczywiscie.


Propozycje dolaczam do Festiwalu Dyni organizowanego przez Bee :)

Zrodlo: czasopismo sklepowe "Mit Liebe"

środa, 23 października 2013

Dyniowo-zytni chleb na zakwasie

Przez ten caly okres kilku miesiecy gdy mnie tu nie bylo, gotowalam i pieklam oczywiscie, nawet fotografowalam, ale na wpis braklo przez jakis czas rozpedu...W ten sposob mam w zanadrzu troche propozycji, ktore teraz powoli okraszam notka..

Tak tez jest z tym chlebem, ktory dzis zaprezentuje, pieklam go w sierpniu wykorzystujac dynie, ktora jako jedyna  przelezala u mnie rok. Teraz tez widze, ze mozna niektore dynie dosc dlugo przechowywac ;)
Chcialam upiec chleb z jej wykorzystaniem, usiadlam do internetu w poszukiwaniu inspiracji i z kilku, ktore by mnie interesowaly, wybralam przepis od Bei, dokad odsylam po orginalny przepis, a ja wprowadzilam kilka malutkich zmian i voila :)
Dolaczam tez  te propozycje do Dyniowego Festiwalu Bei :)







Skladniki:
  • 370 g püree z dyni 
  • 2 lyzki oliwy z oliwek
  • 60 g wody
  • 50 g semoliny
  • 350 g maki zytniej
  • 1,5 lyzeczki soli
  • 160 g zytniego zakwasu
  • garsc pestek dyniowych
Wszystkie skladniki dokladnie wyrobic, jesli ciasto bedzie sie mocno kleilo nalezy podsypac wiecej  maki.
Zostawic w cieplym miejscu do wyrosniecia nawet do kilku godzin- w zaleznosci od mocy zakwasu.
Nastepnie wyjac z miski na opruszony maka blat, raz jeszcze zagniesc, wlozyc do formy wylozonej papierem do pieczenia, zostawic do ponownego wyrosniecia w cieplym miejscu.
Piec ok. 45 minut w temp. najpierw 220°, po 15 minutach zmniejszyc do 190° i dopiec go.
Studzic na kratce.


sobota, 19 października 2013

Rydz razy trzy


....rudy rudy rudy rydz..... na pewno wszyscy znaja te piosenke, ktora sobie od wczoraj pod nosem nuce przyrzadzajac rydzowe smakolyki :)

Jak wielu z Was wie-  nielatwo znalezc te przepyszne grzyby. Ja od wielu lat za kazdym razem bedac w lesie na prozno sie za nimi  rozgladalam.
W tym roku pojechalismy  szukac nowych miejsc grzybowych, bo rok temu bylo malo urodzajnie w miejscu gdzie jezdzilismy i ta zmiana okazala strzalem w dziesiatke jesli chodzi o grzyby, wyjatkowo bogato bylo w podgrzybki, a i  wlasnie w koncu rydze sie znalazly. Nie jest ich tak duzo, zeby sie oplacalo przetwory porobic, ale na obiadokolacje jest ich wystarczajaco, no i oczywiscie bedzie warto co roku tam zagladac, czy ich nie ma, a poza tym planuje juz na wiosne tam pojechac, zeby rozejrzec sie za smardzami, ktore  preferuja podobne warunki glebowe co rydze- no zobaczymy.
W kazdym badz razie juz po raz drugi w tym sezonie mialam przyjemnosc rozkoszowac sie smakiem tych pysznych grzybow, ktore dorownuja swojemu wykwintnemu smakowi jedynie prawdziwkom.


Jako, ze naprawde nieczesto mam okazje je jesc, a co za tym idzie i przyrzadzac, to ratunku w poszukiwaniu najpyszniejszych propozycji szukalam w internecie.

Za pierwszym razem usmazylam je najzwyczajniej na masle podobnie jak zawsze przyrzadzam prawdziwki .


Skladniki:

  • rydze
  • maslo
  • 1-2 zabki czosnku
  • pare galazek pietruszki zielonej
  • sol morska, swiezo mielony pieprz
  • bagietka 
Rydze oczyscic pedzelkiem, przebrac, pokroic na plastry.
Maslo rozgrzac na patelni, dodac przecisniety przez praske czosnke, dodac grzyby i lekko mieszajac smazyc ok. 5 minut. Pod koniec popieprzyc, posolic i posypac posiekana natka pietruszki.




Druga wersje polecila mi Kasia  i te tez znalazlam na blogu ChilliBite

Skladniki:


  • rydze
  • maslo
  • 1-2 zabki czosnku
  • posiekany rozmaryn
  • platki orzechow laskowych
  • platki startego parmezanu
  • morska sol, swiezo mielony pieprz
  • bagietka lub chleb na zakwasie
Rydze oczyscic pedzelkiem, przejrzec i pokroic na plastry.
Maslo rozgrzac na malym ogniu na patelni, dodac posiekany rozmaryn, przecisniety lub posiekany czosnek, pare sekund razem podsmazyc mieszajac i dodac pokrojone rydze i smazyc ok.4-5 minut bardzo delikatnie przewracajac je na patelni.
Kromki pieczywa podpiec w tosterze lub na patelni, polozyc na nie grzyby, posolic i popieprzyc, posypac platkami orzechow i parmezanem.



Trzecia wersje wymyslilam na poczekaniu majac swoj ulubiony tymianek w lodowce :)

Skladniki:
  • rydze
  • maslo
  • 1-2 zabki czosnku
  • kilka galazek tymianku
  • garsc rukoli
  • 2-3 krople cytryny
  • starty parmezan
  • sol morska, swiezo mielony pieprz
  • bagietka 
Rydze oczyscic pedzelkiem, przejrzec i pokroic na plastry.
Maslo rozgrzac na patelni, dodac przecisniety przez praske czosnek i oberwane listki tymianku, po chwili dodac grzyby i smazyc jak poprzednio delikatnie odwracajac ok. 5 minut.
Kromki bagietki podpiec w tosterze, ulozyc listki rukoli, na to grzyby, posolic, popieprzyc, do pozostalego na patelni tluszczu dodac 2-3 krople cytryny, wymieszac i lyzeczko skropic tym maslem bagietke, posypac tartym parmezanem.




Nie musze chyba dodawac, ze jakby ich nie przyrzadzic, to smakuja w kazdej odslonie po prostu rewelacyjnie :)
Na pewno nie wolno ich zasmazyc na smierc, powinny byc jedrne-inaczej straca na swoim smaku.

środa, 16 października 2013

Reaktywacja bloga i chleb na powitanie

W koncu  nastal dzien na reaktywacje bloga....Niby dzien jak co dzien, ale jednak bardzo szczegolny.

Juz od dawna nosilam sie z tym zamiarem, ale nie wiem, dlaczego z dnia na dzien to odkladalam i w koncu wczoraj dostalam, ze tak powiem "kopa", bo nasza Zakwasowa Mapa Polski przypomniala wszem i wobec, a przede wszystkim takim zagubionym duszyczkom jak ja, ze dzis po raz kolejny juz przypada Swiatowy Dzien Chleba.


Wprawdzie chleb, ktory prezentuje pieklam juz jakis czas temu, ale uznalam, ze bedzie swietny na te okazje jak  i do reaktywowania swojego bloga,
no i tak w ogole powrotu do blogowania...... i ..... mam malutka nadzieje, ze jeszcze mnie pamietacie :)

Zakwas to bardzo ciezki i dlugi byl temat dla mnie, co niektore osoby zameczalam niemalze latami podziwiajac ich wypieki i te lekkosc slow jakimi opisywaly proces hodowania zakwasu, ktory zawsze byl dla mnie jakims niesamowicie skomplikowanym wyzszym szczeblem wtajemniczenia.

Jak pamietacie, w koncu po kilkakrotnych probach- ze zla maka przede wszystkim- udalo mi sie.....Mam swoj zakwas od okolo poczatku kwietnia, ma sie nadal dobrze i musze sie wam pochwalic, ze w tym tygodniu bede miala zaszczyt podzielenia sie nim z osoba, ktora sie do mnie zglosila na podstawie Zakwasowej Mapy Polski...
Tak....tak....nie wierzylam wpisujac swoje dane do Mapy, ze ktos sie znajdzie zainteresowany tutaj w Berlinie-a jednak .....ciesze sie strasznie :) :)

Ten chleb jest dla mnie bardzo szczegolny, poniewaz dwa razy mi  nie wyszedl- za pierwszym razem sie spalil totalnie, a za drugim tak mi do formy przywarl (zapomnialam o papierze do pieczenia), ze wyrywalam kawalki chleba z formy, wtedy tez mialam okazje stwierdzic, ze jest pyszny i ze raz jeszcze musze poddac siebie i ten przepis probie.

Moze nadal nie jest idealny, ale smakuje bosko i moge go tylko polecic.



Przepis znalazlam u Polci, a ona u Tatter :)
Zrobilam go z nieco wieksza iloscia maki gryczanej zastepujac pszenna chlebowa.




CHLEB   UKRAINSKI 

Zaczyn:

80 g zakwasu zytniego razowego 150% (wiecej o hydracji)
110 g maki zytniej sredniej (sitkowej)
80 g wody

Wszystkie skladniki nalezy dokladnie wymieszac i zostawic na 4 godziny w 32° (ja zostawilam na cala noc w temp. ok.18°)

Ciasto wlasciwe:

285 g zaczynu
150 g wody
180 g maki pszennej razowej
70 g maki gryczanej
6 g soli

Ciasto zagniesc metoda Bertineta (tutaj troche wiecej o tej metodzie).
Gdy gluten bedzie juz dobrze rozwiniety nalezy ciasto wlozyc do lekko naoliwionej miski i pozostawic do wyrosniecia na ok. 1 1/2 godziny w temp. ok. 25°.
Nastepnie ciasto mozna podzielic na dwie czesci i piec w dwoch foremkach.
Ja ciasto umiescilam w jednej foremce wylozonej koniecznie papierem do pieczenia. Ciasto ponownie zostawic do wyrosniecia na ok. 90 minut.
W tym czasie nagrzac piekarnik do 240 °  i wstawic do niego spryskany woda chleb. Piec ok. 20 minut, nastepnie zmniejszyc temperature do 220° i piec przez nastepne 20 minut i znow zmniejszyc temperature do 180 ° i w niej dopiec nasz chleb- ok. 30 minut.

Zarowno Polka jak i Tatter piekly w duzo wyzszej temperaturze, ale nie wiem dlaczego-
mi w tak wysokich temperaturach chleb sie po prostu palil, dlatego zmniejszylam podane przez nie wysokosci temperatur.









poniedziałek, 29 kwietnia 2013

Moja berlinska galeria chleba

Odkad mam zakwas to zaczynam eksperymentowac z pieczeniem chleba....z naciskiem na "eksperymentowac", bo pewnie jeszcze dlugo mi nie wyjdzie pieczenie tak, jak ja bym sobie tego zyczyla.
W ten weekend pieklam trzy rozne chleby, czesciowo mi sie udalo, zadowolona jestem smakowo ze wszystkich trzech, choc efekt wizualny pozostawia jeszcze do zyczenia.

Dlugo jeszcze bede piekla scisle wedlug wskazowek bardziej doswiadczonych w tym temacie blogerek.
Tym razem wszystkie inspiracje do mojej weekendowej berlinskiej piekarni zaczerpnelam od Eweliny, ktora od poczatku pomaga mi bardzo swoimi uwagami i poradami :) Dziekuje :)

Najwiecej nadal problemow mam z czasem wyrastania, w sobote poszlam spac ok. 2 w nocy, bo mimo, ze zaczelam juz w zasadzie w piatek "dzialac", to ciasto nie wyrastalo chyba tak jak powinno bylo ( mimo ciepla), zreszta nadal- jak widze -potrzebowaloby wiecej czasu na ostateczne wyrastanie przed pieczeniem...
Ech....ale nic to...podobno cwiczenie czyni mistrza, wiec nadal probowac bede.

Jedyne co, to po raz drugi nie wyszedl mi chlebek ukrainski, w zeszlym tygodniu zdecydowanie mi sie przypalil, ale tez podana w przepisie temperatura 260° moim skromnym zdaniem jest zdecydowanie za wysoka. Tym razem wstawilam go do 220°, a i tak mimo, ze totalnie przywarl do formy (mea culpa, bo tylko ja nasmarowalam olejem zamiast wylozyc papierem lub czyms wysypac ) to uwazam, ze nieco przypieczony jest - choc smak ma genialny i na pewno go co najmniej raz jeszcze upieke (hahaha- do trzech razy sztuka ;))

Tak, jak napisalam, pieklam scisle wedlug przepisow podanych przez Eweline i dlatego tez zalaczam linki kierujace do jej bloga.


CHLEB  ZE  SWIEZYM  KOPERKIEM


                                      





CHLEB  PSZENNY  RAZOWY  BEZ  ZAGNIATANIA





CHLEB  POLSKI  Z  KMINKIEM (byl tydzien temu pieczony)




piątek, 19 kwietnia 2013

Za co lubimy blogi...

i je nagradzamy....
Mialam nie pisac nic na ten temat, ale  jednak slowko napisze.
Jestem od 5 lat tutaj w tym miejscu i pare razy byly juz zabawy w nagradzanie ulubionych blogow, ale ostatnio przezylam maly szok i konsternacje-szczerze mowiac, po czym pozostal tylko niesmak w buzi i utrwalilo sie, to o czym nieraz sie w blogosferze mowilo- ze to juz nie to samo, co kilka lat temu...

Dostalam jakis czas nominacje do "Liebster Blog Award" (nie napisze od kogo, bo nie ta osoba wymyslila te kryteria nominacji) - ktoras  z kolei i zawsze mnie to cieszylo i za ktore serdecznie dziekuje - az do tej pory...
Zobaczylam na blogu, od ktorego dostalam te nominacje kryteria i wiecie co??? nie wiem, co mam o tym wszystkim myslec....
Zawsze nominowalo sie blogi, ktore sie w jakis sposob lubi i ceni, czy to z powodu fajnych wpisow lub /i fajnych zdjec, czy przede wszystkim z sympatii do osoby, ktora dany blog prowadzi.
Tym razem kryterium na lubiany blog byla liczba obserwatorow bloga do 200...

Ja wiem, ze niektorzy prowadza bloga, zeby miec jak najwieksza liczbe obserwatorow, codziennie dodaja nowe wpisy, promuja je, bywaja w blogosferze, imiennie wymieniaja nowych "lubisiow" bloga-nie przeszakadza mi to, kazdy patrzy na swoje ambicje i kazdy ma swoje powody do pisania bloga.
Dla mnie blogowanie bylo i pozostanie milym dodatkiem do zycia -nie jego trescia.

Zaczelam prowadzic bloga dla siebie, chcialam dzielic moja pasja do gotowania. Traktuje go jak moj kulinarny notatnik, tutaj nie bylo, nie ma i nie bedzie reklam, nie mam ambicji pisac ksiazki czy bycia celebrytka...

Gotowanie bylo i pozostanie moim hobby, odskocznia od codziennego, zabieganego  i niezbyt latwego zycia. Ciesza mnie moje postepy w fotografowaniu, moze kiedys jeszcze ogarne programy do obrobki fotek, ciesza mnie moje postepy w gotowaniu, bo zaczynajac 5 lat temu siegalam jeszcze do proszkowych przypraw typu Vegeta czy innych gotowych mieszanek, teraz juz nie ma ich w mojej kuchni, zaczelam zwracac uwage na sezonowosc warzyw i owocow, a ostatnio w koncu wyszedl mi zakwas zytni, co mnie ucieszylo tak, jakbym co najmniej wyladowala na Ksiezycu- zaczelam piec Swoj chleb, ale przede wszystkim spotkalam tutaj wiele cudownych osob i w tej chwili tylko ze wzgledu na nie powstrzymuje sie od decyzji skasowania wszystkiego....szkoda mi byloby tych 5 lat spedzonych z Wami - dziekuje.


Padlam ofiara statystyki, mam malo obserwatorow i DLATEGO dostalam nagrode......
..........jüüüpiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiii :(


wtorek, 16 kwietnia 2013

Orkiszowy chleb z ziarnami

Kilka lat przymierzalam sie do robienia zakwasu, zawsze z zazdroscia spogladalam na notki blogowe o pieczywie na zakwasie, dla mnie bylo to jakies nieosiagalne czary-mary...potwornie trudna sztuczka do wykonania....Ale gdzies tam w glebi siebie wiedzialam, ze ktoregos dnia i ja dojrzeje do wyhodowania zakwasu i nie omylilam sie, co nie jest powiedziane, ze udalo sie za pierwszym razem.... Ten, ktory sie udal jest dokladnie trzecia proba, pierwszy przestal babelkowac po 4 dniu, gdy skonczyla mi sie polska maka zytnia, drugi nie ruszyl wcale, ale wiem, gdzie lezal problem- maka byla wprawdzie zytnia, ale nie razowa....No i moje trzecie podejscie- zaopatrzona w zytnia make razowa z Polski i z tutejszego sklepu ekologicznego wystarowalam po raz trzeci i .....JEST!!!! udalo sie, zakwas po 12 dniach dokarmiania, pieszczenia, zaklinania wyladowal na przystanku lodowka, gdzie bedzie czekal do weekendu na nastepne pieczenie :)

Nie jest tak, ze chlebow do tej pory nie pieklam-pieklam, ale albo na kupowanym zakwasie, albo tylko na drozdzach- wiadomo, ze wcale gorsze nie jest od zakwasowego, ale jest inne....ja chcialam przekroczyc te tajemna bariere pieczywa zakwasowego.....na wyhodowanym przez siebie od zera zakwasie....jest inna satysfakcja- ci, ktorym jest to temat znany-wiedza, o czym pisze, ci-ktorzy nie znaja tego dreszczyka emocji goraco namawiam-probujcie i nie zrazajcie sie :)

Niesamowicie pomocna strona w robieniu zakwasu, jak rowniez w ogole w temacie pieczywa byla i jest dla mnie "Piekarnia po godzinach" (klik) i prywatne rozmowy z Polka :) - dziekuje Wam z calego serca :) :)

Poki co pokaze Wam swoj zytni zakwas i pierwszy chlebek z jego uzyciem :)



Pierwszym chlebkiem, jaki upieklam na zytnim zakwasie byl zaprezentowany pare dni temu przez Trufle jej orkiszowiec z ziarnami (klik) , uwielbiam takie pieczywo po prostu-z duza iloscia rozmaitych ziarenek i ten taki wlasnie jest- polecam goraco :) Jeszcze moj chlebek nie jest doskonaly...... ma za male dziurki, za malo chrupiaca skorke, ale sa to drobiazgi, ktore sie z czasem dopracuja- tak mysle...





Skladniki na jedna keksowke (ja robilam z podwojnej porcji w dwoch foremkach):

Zaczyn:

  • 2 lyzki zytniego zakwasu
  • 150 g wody
  • 120 g jasnej maki (orkiszowej lub pszennej chlebowej)
Wymieszac dobrze i przykryte szczelnie folia zostawic do wyrosniecia na minimum 10 godzin.

Ciasto wlasciwe:
  • przygotowany wczesniej zaczyn
  • 1/3 lyzeczki suchych drozdzy
  • 330 g wody
  • 2 lyzeczki soli morskiej
  • 1 lyzka plynnego miodu lub syropu z agawy
  • po 4 lyzki pestek dyni, slonecznika i platkow owsianych
  • 3 lyzki siemienia lnianego
  • 2 lyzki jasnego sezamu i 1 czarnego (moga byc 3 lyzki jasnego jesli czarnego nie mamy)
  • 350 g maki orkiszowej pelnoziarnistej
  • 50 g maki orkiszowej jasnej (lub pszennej chlebowej)
Posypka:
  • po 1 lyzce pestek dyni, slonecznika, platkow owsianych
  • po 1/2 lyzki jasnego i czarnego sezamu (lub 1 lyzka jasnego) i siemienia lnianego
Zaczyn wymieszac dobrze z drozdzami, woda i wszystkimi dodatkami, na koncu wmieszac obie maki i dokladnie wyrobic przez kilka minut mikserem na srednich obrotach.
Przelozyc ciasto do natluszczonej i wylozonej papierem do pieczenia foremki, posypac wymieszanymi ze soba ziarnami lekko je dociskajac. Odstawic w cieple miejsce do wyrosniecia.
Powierzchnie chleba spryskac dobrze woda, zeby zapobiec przypalaniu sie ziaren, wstawic do uprzednio nagrzanego do 220° piekarnika na 15 minut, po tym czasie zmniejszyc temperature do 190° i piec kolejne 45 minut. Wyjac z formy na kratke, ostudzic.